Bert Hellinger – POCZĄTKI.
(spisane na podstawie
wypowiedzi żony Berta,
Sophie Hellinger)
To, co odkryłem,
nie ma nic wspólnego z moją pracą w Afryce.
Byłem tam księdzem, misjonarzem i to tam odwiedziłem anglikańskich zakonników. Prowadzili wtedy dynamikę grupową. Usiadłem na tzw. „gorącym krześle”
i zostałem zapytany z jakim przychodzę tematem.
Kiedy opowiedziałem o tym,
prowadzący, anglikański zakonnik,
zadał mi pytanie:
Co dla Ciebie jest ważniejsze?
Człowiek czy Ideał?
Od tego momentu to pytanie nie dawało mi spokoju.
Po kilku tygodniach znów przyszedłem na spotkanie.
Usiadłem na krześle i miałem podsumować to,
co się we mnie dzieje.
Wtedy wstałem i powiedziałem: ODCHODZĘ…
Tak też opuściłem Afrykę.
Byłem jeszcze chwile rektorem w mieście Wurzburg,
aż dotarło do mnie że samo bycie księdzem
nie wystarczy, potrzebne są stabilność i oparcie,
abym stał pewnie na obu nogach.
Każdy potrzebuje takiej stabilności.
Dlatego udałem się do Wiednia,
aby kształcić się jako psychoanalityk,
aż do uzyskania dyplomu.
Na koniec, podczas egzaminu, każdy mógł coś zaprezentować.
Ja mówiłem o tym, czym zajmował się Stanislav Grof.
Nie zostało to jednak dobrze przyjęte
wśród psychoanalityków.
Okazało się, że jestem zbyt
otwarty, odważny, za bardzo nakierowany na nowe,
a nawet niebezpieczny w moim podejściu i myśleniu…
Poszedłem wtedy moją drogą, pozostawiając za sobą przynależność do jakiejkolwiek grupy,
doświadczając pierwszy raz znaczenia
pola, przynależności oraz ważności sumienia.
Od tego momentu, a właściwie wraz z wyjściem z klasztoru, stałem się Opiekunem Dusz ( w oryginale – „pasterzem”) w nowym tego słowa znaczeniu.
Teraz dopiero wolno mi było być nim w pełni…
Opracowanie oraz tłumaczenie: Anna Choińska
Hellinger Team Polska