Rodzice i dzieci

Reportaż „Oddaję Ci cześć“

Fritz Freitag, za zgodą autora. Reportaż z: ECHT. Magazyn kościoła ewangelickiego w Hessen i Nassau, 4 kwartał 1997 (Rodzice i dzieci)

„Moje miejsce w mojej rodzinie” – jak magnes przyciągnął mnie tytuł seminarium. Moje miejsce? Moi rodzice zostali w 1945 roku wypędzeni ze swojej ojczyzny, bracia urodzili się pod koniec wojny, z czego jeden rok po jej zakończeniu. Ja jestem najmłodszy. Ostatni, i jednocześnie ten,  który wzrastał w lepszych czasach, otoczony opieką. Tak zawsze słyszałem z ich ust. Wcześnie wyszedłem z domu, po sporach, kłótniach i walkach. Chciałem żyć moim własnym życiem. Sprzeciwiłem się życzeniu rodziców, aby mieć pewny zawód, ryzykując samodzielnym działaniem. Byle tylko nie zapuścić korzeni. Bez własnego domu, zawsze w podróży. Długoletni związek, jednak bez ślubu.


15 lat temu byłem przekonany, że udało mi się uwolnić od mojej rodziny. Od tego czasu „dogania mnie” ona za każdym razem. Jako jedyny z rodzeństwa pojechałem do miejscowości, w której urodzili się moi rodzice, do Polski. Zadziwiło mnie to, że szukam swoich korzeni. Osiągam bardzo wiele – a mimo to pracuję coraz więcej i więcej, a ceną za to są chroniczne bóle w plecach. Pytając samego siebie o powody takiego stanu rzeczy natknąłem się na niewypowiedzianą myśl mojej rodziny: „Jesteś kimś tylko wtedy, kiedy coś osiągasz”. Ja też żyję tym zdaniem i niosę go w sobie jak ciężar. Dla mnie, dla rodziny? Czy lojalność względem jej  ciężkiego losu stoi na mojej drodze, aby mogło mi się w życiu naprawdę dobrze wieść? A teraz to seminarium: …ustawienia rodzin metodą Berta Hellingera… Chciałem to wiedzieć. 

Zdenerwowany i nastawiony sceptyczny siedzę w sali z mężczyznami i kobietami miedzy 30 a 60 rokiem życia. Mamy przed sobą pięć dni i wspólne pragnienie ustawienia „wewnętrznego obrazu” rodziny. Wybiera się do tego reprezentantów z grupy, dla siebie i  dla członków rodziny, również tych zmarłych, i ustawia w jakiejś relacji. Ustawione osoby odczuwają w ciele działanie miejsca, na którym stoją w rodzinie, nie znając nawet tych, których „przedstawiają”: dreszcze, słabość, ucisk, bliskość, oddalenie, złość, smutek…

„Rozwiązanie jest zawsze związane z uczczeniem“

Pierwsze ustawienie. Franz, ponad 40 lat, który w związkach czuje się niepewny. Pogardza on swoim ojcem, który w czasie wojny był żołnierzem w Belgii i pozostał tam przez jakiś czas w niewoli. Na zbyt długi czas zostawił matkę samą, a ona musiała wtedy nieść ciężar odpowiedzialności.

W ustawieniu ojciec czuje się samotny, jego samopoczucie poprawia się dopiero wtedy, kiedy terapeuta dostawia jego współbraci z czasów wojny. Straceni przyjaciele. Następnie Franz ma uklęknąć przed ojcem i głęboko się pokłonić. „Kochany tato, oddaję ci cześć”. Franz wypowiada to zdanie z trudem. „Przykro mi. Nie zauważyłem do tej pory, co to znaczy przeżyć wojnę“. Zdania nie docierają w pełni. Potrzeba jeszcze czasu, mówi Franz. „Oddaję ci cześć“. Milczenie w grupie, nawet po tym, kiedy wszyscy reprezentanci z powrotem siadają na własnych miejscach. Franz jest poruszony. Po raz pierwszy poczuł związek ze swoimi rodzicami. „Kiedy oddaje się cześć rodzicom, coś porządkuje się głęboko w duszy“ mówi terapeuta Bert Hellinger.

„Przyjmowanie od rodziców jest procesem niezależnym od ich cech – i jest to uzdrawiający proces“

Porządki miłości to dla ponad 70-letniego Hellingera warunek udanych relacji i związków. „Porządki miłości w relacji rodzice – dziecko to po pierwsze fakt, że rodzice dają, a dzieci biorą. Dają z miłością siebie samych, takich jakimi są”. Każdy kto przyjmuje – to też należy do porządku – czci dar i darczyńców. Dlatego dziecko musi przyjmować rodziców takich, jacy oni są i uznać takimi, jakimi ich dostało.

Dla Hellingera nie ma dobrych i złych, ofiar i sprawców – wszyscy są jedynie uwikłani. Uwikłania te powstają, kiedy wyklucza się jednego z członków rodziny, kiedy się nim pogardza, albo poniża. Wtedy ci, którzy przychodzą później – nieświadomie – identyfikują się z tym, którego nie uczczono, naśladują go – często poprzez niewytłumaczalne symptomy.

„Miłość, kiedy już zostanie ujawniona, staje się siłą pomagającą pozostać przy życiu“

Trzeciego dnia dręczył mnie niepokój i bóle pleców. Tematem jest za każdym razem wojna. Ojcowie, którzy zginęli, odłączone od siebie rodziny, ale i wpływ tego wszystkiego, co się wtedy wydarzyło na to, co ma miejsce dziś. Wojna i śmierć to także temat w mojej rodzinie. Mój wujek od strony mamy zmarł jako dziecko w czasie pierwszej wojny światowej. Moje drugie imię było jego pierwszym. Babcia od strony taty zmarła po zakończeniu wojny na tyfus. Uznawana jest w rodzinie za bohaterkę, bo wyratowała mojego dziadka ze zbombardowanego domu – przywróciła go życiu.

Ustawiam. W półkolu stoją moi rodzice, mój dziadek, babcia, wujek. Terapeuta ustawia mnie na moim miejscu, a ja spoglądam to na babcię, to na dziadka. Babcia, do której trudno było do tej pory dotrzeć, uśmiecha się. Wolno mi jest ją objąć i wypłakać się. Kłaniam się przed nią: „Kochana babciu, oddaję ci cześć. Będziesz miała szczególne miejsce w moim sercu” Następnie wujek. „Drogi wujku Helmucie, szanuję Twój Los…”. Obydwojgu przedstawiam moją partnerkę. „Patrzcie życzliwie, kiedy my będziemy szczęśliwi”. Zdanie uwalniające.

Ostateczny obraz rozwiązania – stoję przed moim tatą i dziadkami, mogę się o nich na krótko oprzeć – to dla wzmocnienia pleców. Mama i bracia są obok. „Idź do życia – i bądź mężczyzną”, słyszę od reprezentanta ojca. Przede mną otwarta droga.

Jak działają ustawienia po? Zabrałem ze sobą stamtąd uczucie, że stoję w szeregu, który kontynuowany będzie dalej i dalej, a za mną – mam moją rodzinę, która daje mi siłę i moc do tego, aby iść przed siebie przez życie.