Konferencja prasowa w Wieloch: „Jeden wiatr pozwala unosić się wielu latawcom”
Postrzeganie i intuicja
Fenomenologiczny sposób postępowania nie da się ująć definicjami typu: intuicja i doświadczenie. Dla mnie jest to coś o wiele więcej. Intuicja jest specjalnym rodzajem pojmowania, takiego, które zachodzi w mgnieniu oka i daje odpowiedź na pytanie, czy coś jest w stanie się dalej potoczyć, czy w ogóle ma szansę biec dalej. Nakierowana jest na przyszłość. Powstaje w ułamku chwili, bez mojego działania.
Fenomenologiczny sposób postępowania nazywam postrzeganiem. Jest to już coś zupełnie innego. Postrzeganie oznacza, że oddaje się w pełni zaistniałej sytuacji, na przykład obserwuję, co się wydarza, kiedy ludzie powołują się na swoje sumienie albo mówią, że zgodnie z tym sumieniem działają. Mamy tu do czynienia z wielowymiarowym fenomenem, którego przez długi czas nie udawało mi się zgłębić. Stąd, pozostając w skupionej uważności pozwoliłem, aby działał on na mnie przez wiele lat, aż wreszcie spostrzegłem, czym jest sumienie w samej jego istocie. Taki właśnie proces nazywam fenomenologicznym sposobem postępowania. Nie ma to nic wspólnego z uprzedzeniami, czy też z góry zakładanymi konceptami, także z zamiarem przeforsowywania czegoś, na przykład poprzez kurczowe trzymanie się jakiś idei lub tradycji. To prosty, skupiony sposób postępowania, kiedy pozostaje się bez zamiarów i bez lęków.
Punktem wyjścia dla postrzegania jest zgoda na świat taki, jakim on się objawia, czyli odejście od potrzeby zmieniania go na inny. Jest to w gruncie rzeczy postawa religijna, ponieważ włącza się w większą całość, bez wychodzenia ponad, bez przeświadczenia o wszechwiedzy, także poza koniecznością osiągnięcia lepszego wyjścia niż to, ku któremu same z siebie prowadzą Większe Siły..
Porządek i działanie
Gdy tylko kierujemy się podczas poznania na to, co absolutne, od razu tracimy z oczu właściwą drogę. Poznanie jest procesem życiowym, służy życiu samemu w sobie i wpływa na nie dzięki odnajdowaniu porządku. Kiedy odnajdę właściwy porządek – powiem to w tym dobitnym znaczeniu – wtedy uda mi się spowodować coś, co przyniesie całemu systemowi rozwiązanie a nawet uzdrowienie.
Porządek jest czymś, co jest dane odgórnie. Na przykład drzewo rozwija się według takiego właśnie, z góry nadanego porządku. Nie może ono się od jego zasad uchylić, bo inaczej nie będzie już więcej drzewem. W ten sposób rozwija się wedle określonego porządku człowiek i tak samo rzecz ma się z systemami. Wszystkie te porządki dane są nam z góry będąc jednocześnie czymś, co pozostaje w ukryciu. Nie jestem w stanie dotrzeć do nich tak po prostu, nie uda mi się ich wymyślić, czy też stworzyć.
Porządek objawia się w tym, co z jednej strony łączy w jedno, a z drugiej umożliwia rozwój. Kiedy ustawiam rodzinę, w której każdy czuje się źle, zakładam, że brak w niej uporządkowania. Wtedy rozpoczynam szukanie porządku, który uzdrawia i przynosi rozwiązanie. Kiedy uda mi się go odnaleźć, widzę, że jego wprowadzenie połączyło wszystkich umożliwiając im tym samym dalszy rozwój.
Na coś jeszcze należy tu zwrócić uwagę. Na to mianowicie, że porządek nie pokazuje się nam w sposób wyraźny, tylko objawia się nam krok po kroku w innej formie. W nim jest wielorakość i pełnia. Pojawia się stopniowo. Stąd jedno ustawienie różni się od drugiego, mimo że patrząc na sytuacje podstawowe są one do siebie podobne.. Podczas takiej pracy, kiedy spostrzegam pewne rzeczy, czasami o tym mówię. Niektórzy sądzą, że wypowiadam wtedy ogólne stwierdzenia, czy też przedstawiam ogólne prawdy. Jednak tak nie jest. Jest to postrzeganie czegoś, co na tę konkretną, niepowtarzalną chwilę wyłania się na światło dzienne. Obowiązuje tylko w tym momencie i tylko tu i teraz jest w pełni jednoznaczne. Kiedy zaś uwolnię się do chwilowego postrzegania i uczynię z tego jakąś naukę, to wydawać się to będzie dogmatyczne.
Całościowe postrzeganie
W pracy tej ważne jest, aby wszystkie nasze zmysły pozostawały w uważności. Ponad tym istnieje również coś, co nazywamy postrzeganiem całościowym. Możliwe jest ono wtedy, kiedy dam wszystkim miejsce i nikogo nie będę wykluczał. W ustawieniu rodzin daję więc w swoim sercu miejsce każdemu, również tym, którzy postrzegani są jako ci źli albo jako sprawcy, również tym, których inni się boją lub wręcz brzydzą. Także im daję miejsce. Wtedy dopiero pozostaję związany z całością, którą też jako jakąś całość odczuwam. W każdym pojedynczym człowieku także widzę więcej, niż tylko jakąś część większej całości. Kiedy pracuję z nim terapeutycznie, nie rozmawiam właściwie z nim jako osobą ani nie mówię do jego Ja, ale przemawiam do jego duszy, bo to w niej jest on połączony z tą większą całością. Powoduje to wiele więcej, niż gdybym się ograniczał do tego, co widzę na pierwszym planie.